Fotor06050098Zdarza Ci się czasem płakać z bezsilności, np. kiedy szef ponownie wylał na Ciebie wiadro pomyj, kiedy mąż kolejny raz Ciebie zawiódł, gdy borykasz się z ciężką chorobą dziecka, czy znowu pokłóciłaś się z rodzicami? Bywasz sfrustrowany i zrezygnowany, kiedy brakuje Ci pieniędzy na utrzymanie rodziny, kiedy straciłeś pracę lub rzuciła Ciebie partnerka? Każdy w swoim życiu doświadcza sytuacji, które podkopują wiarę w siebie i zniechęcają do wstania rano z łóżka. Nie ma niczego złego, że doświadczamy poczucia bezsilności i zniechęcenia. Że płaczemy lub czujemy beznadziejną rezygnację, czy nawet złość. To normalne stany emocjonalne, które pojawiają się w trudnych dla nas momentach.


Moja przyjaciółka miała i ma, nazwijmy to bez wdawania się w szczegóły, „poważne kłopoty rodzinne i zdrowotne”. Naprawdę poważne i mało przyjemne. Zdarza się jej płakać i mówić, że sobie nie radzi, że jest słabą osobą i generalnie jest do niczego. Ale to nie prawda. Jest silną i mądrą kobietą, której zdarzają się chwile słabości. Jej życie było usłane różami, ale takimi z niewielką ilością kwiatów, a z wieloma kolcami. Za każdym razem, kiedy te „poważne kłopoty” wdeptują ją w ziemię, mimo bólu i łez, często nie zdając sobie z tego sprawy, staje na nogi. Staje na nogi silniejsza i wbrew wszystkiemu mierzy się ze swoimi „zmorami” i dalej realizuje swoje cele.

Silny człowiek, to nie jest osoba, która nigdy nie płacze lub nie czuje rozpaczy, czy beznadziejności. To osoba, która pomimo bólu i smutku próbuje dalej normalnie żyć. Ma nadzieję i wierzy, że po burzy wyjdzie kiedyś słońce. Pięknie to ujął Paulo Coelho w swojej książce Rękopis znaleziony w Akce, że: Przyjdzie dzień, kiedy zrozumiemy, że ukochany, który nas porzucił, nie zgasił słońca i nie strącił nas w otchłań ciemności. Po prostu odszedł, a w każdym pożegnaniu kryje się nadzieja. I tu, w miejsce słów: że ukochany, który nas porzucił każdy może wstawić swój problem: że szef, który nas zwolnił, że żona, która nas zdradziła, że wypadek, który się wydarzył

O naszej wewnętrznej sile świadczy to, czy i jak szybko potrafimy się podnieść i próbować zmierzyć się z naszymi problemami. Czy będziemy wciąż użalać się nad sobą i czekać, aż ktoś nas „uratuje”, czy też sami weźmiemy życie w swoje ręce, jakim by ono nie było. Ważne jest, abyśmy zrozumieli, że nasz żal, smutek, czy desperacja to stan naszego umysłu, który ulega zmianie. Tylko my sami mamy taką moc, aby dokonać zmian i nadać im bieg. To jest nasza wewnętrzna siła, aby wciąż stawiać czoło wyzwaniom. Ale najpierw powinniśmy zidentyfikować i nazwać te wyzwania. Kiedy pokonanie problemu staje się konkretnym, nazwanym celem, nasz umysł niemal automatycznie staje w gotowości do działania. A działanie nie tylko odrywa nas od natrętnych myśli, ale daje poczucie bycia skutecznym, poczucia „władzy” nad własnym losem.

Zobacz też: Samoświadomość oraz Plany, a także Nasze „pocieszacze”, „motywatory”, „poprawiacze humoru

Fotografia: Lucjola Runiewicz; pinkpunkphoto

  1. Wśród naszych najbliższych i znajomych możemy spotkać osoby, które są negatywnie doświadczane przez los w różny sposób. Często o nich słyszymy, rozmawiamy i kiwamy głowami – wyrażamy żal i próbujemy się z nimi identyfikować. Dopóki dany problem nie dotyczy nas samych i najbliższej rodziny, nie myślimy o tym zbyt długo. Nasze działania i myślenie zmieniają się dopiero wtedy, kiedy sami zostaniemy doświadczeni, kiedy sami czujemy, że grunt sypie się nam spod nóg. Co wtedy robimy? Rozpaczliwie – mniej lub bardziej oficjalnie – szukamy pomocy. Tylko czy ją znajdujemy? Czy mamy kogoś, komu możemy się wypłakać, kogoś, kto może nam w dowolny sposób pomóc? Jeżeli nie mamy wsparcia, trudniej jest wstać na nogi, trudniej jest pokonać przeciwności losu. Prawdziwego przyjaciela poznaje się w biedzie – ta stara maksyma doskonale oddaje relacje pomiędzy ludźmi. Niestety, w dobie wszechobecnych sms-ów i portali społecznościowych, bycie empatycznym staje się coraz trudniejsze. Nawet życzenia świąteczne wysyłamy sobie SMS-em lub pocztą elektroniczną. Myślę, że wszystkim byłoby łatwiej walczyć z bezsilnością i porażkami, gdyby można było tak po prostu spotkać się, zobaczyć, pogadać – w tzw. realu, przy kawie, piwie…

    „Co nas nie zabije, to nas wzmocni” powiedział Friedrich Nietzsche. Wzmocnienie naszej woli, naszego charakteru to największy pozytyw naszych zmagań z frustracją. Jeżeli z nią walczymy, jesteśmy i będziemy silni. Każde zwycięstwo nas wzmacnia, daje energię na przyszłość, pozwala łatwiej radzić sobie z problemami. I dlatego zawsze – zamiast narzekania, użalania się nad sobą, szukania pociechy w używkach – powinniśmy walczyć. Nawet jeżeli obok nas nie ma nikogo, kto nam pomoże, szukajmy swojej wewnętrznej siły, którą każdy z nas posiada i która w przeszłości pozwoliła nam już podejmować trudne decyzje czy działania. I tego wszystkim doświadczonym przez los życzę w Nowym Roku! Niech moc wewnętrznej siły będzie z Wami!

Odpowiedz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz używać poniższych tagów HTML:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>