candle-534216_640Dzisiaj byłam na pogrzebie osoby, która była w zasadzie dla mnie obca. Mariusz był moim studentem. Praktycznie Go nie znałam. Czy można kogoś poznać w czasie kilkudziesięciu godzin wykładów i rozmów po wykładach? A jednak wydawał mi się osobą ciepłą i sympatyczną i mimo wieku wciąż szukającą swojego miejsca, wciąż próbującą być szczęśliwą na swój własny sposób. Miał swój własny świat, świat country i myślę, że między innymi to tworzyło pewną aurę ciepła wokół Niego. To nie wystarczyło jednak, bo pokonać śmierć.

Kiedy umiera ktoś znajomy dociera do nas, jak bardzo kruche jest nasze życie. Zaczynamy odczuwać potrzebę cieszenia się każdą chwilą, bycia ponad drobnymi problemami. Widząc bliskich, co pozostali wśród żywych z łzami w oczach, dostrzegamy małość naszych codziennych konfliktów i nieporozumień. Dobrze, jeśli takie przemyślenia zostają w nas na dłużej. Dobrze, jeśli z takich smutnych chwil i spotkań rodzi się coś nowego, jak choćby dzisiejsza wspólna kawa i plany kolejnych wspólnych spotkań ze studentami, którzy również przyszli na pogrzeb. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i chciałabym, aby wspomnienie Mariusza było nie tylko przyczyną łez, ale inspiracją do naszego lepszego życia.

Odpowiedz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz używać poniższych tagów HTML:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>